
Rodzice przedszkolaków po otwarciu przedszkoli utracą prawo do kształcenia zdalnego dzieci, tak uważają eksperci. ZNP chce uzyskać więcej informacji od resortu edukacji, właśnie w tej sprawie. Osoby zatrudnione w przedszkolach obawiają się powrotu z pracą, ze względu na zaistniałe zagrożenie zdrowia. Każdy wie, że prędzej czy później, koronawirus w przedszkolu również się pojawi. Jest dla nich również problemem fakt, iż oprócz zajmowania się dziećmi w placówkach, kontynuują nauczanie w trybie zdalnym. Polega ono na internetowym kontakcie z dziećmi oraz przesyłaniu materiałów, które powinny zostać zrealizowane.
Podstawa programowa w przedszkolu
Prawdopodobne pojawienie się koronawirusa w przedszkolu zmieniło dużo sytuację, jaka panuje w placówkach. GIS podał jasne wytyczne, jakie musi spełnić placówka, aby mogła znowu funkcjonować. Dla wielu z nich mogą wydawać się one bardzo trudne do zrealizowania. W związku z zagrożeniem wystąpienia covid-19 w przedszkolu, może ono przyjmować jedynie zdrowe dzieci. W każdej placówce, grupy nie mogą przekraczać 12 dzieci (za zgodą organu prowadzącego max. 14). Z sal trzeba usunąć wszelkie przedmioty niemożliwe do dezynfekcji, oprócz tego na grupę musi przypadać jeden termometr bezdotykowy. To tylko niektóre z wytycznych, które muszą zostać zastosowane we wszystkich placówkach. Warto pamiętać o tym, iż tak samo, jak w szkołach, przedszkolaków również obowiązuje podstawo programowa. Przedszkole jest zobowiązane realizować ją przez minimum 5 godzin dziennie. Oprócz tego grupy sześciolatków mają obowiązek odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego. Takie właśnie przygotowanie było realizowane w sposób zdalny. Jednakże nie wiadomo czy będzie ono kontynuowane przez nauczycieli, jeśli dzieci pozostaną w domu. Wielu rodziców boi się, pojawienia osób chorych na covid-19 w przedszkolu, więc zostawia swoje pociechy w domu.
Przedszkola nie wiedzą, w jaki sposób mają pracować nauczyciele i jak mają być wynagradzane osoby pracujące w przedszkolu do kształcenia zdalnego oraz stacjonarnego. Nie ma żadnego przepisu, mówiącym o tym, aby nauczyciel po pracy z dziećmi w przedszkolu, miał kontynuować naukę z tymi, które zostają w domu. W związku z brakiem pewnych informacji i dużymi oczekiwaniami co do placówek wiele z nich nie rozpoczęło jeszcze swojej działalności. Wszelkie sprawy związanie z odmrażaniem przedszkoli są w rękach organów prowadzących i dyrektorów tych miejsc. Pojawiły się już pomysły, w jaki sposób dzieci mogą korzystać z zajęć, nawet zostając w swoich domach, jednakże muszą one zostać przyjęte przez opiekunów. Przepisy nie są zbyt jasne, stąd wiele wynikających problemów.
Zagrożenie koronawirusem w przedszkolu a edukacja sytuacyjna
Według MEN-u praca nauczyciela w przedszkolu będzie teraz polegać na tak zwanej edukacji sytuacyjnej. To nauczyciel wybierać sposoby realizowania zajęć, a także ich tematy, dostosowane do panującej sytuacji. Z dziećmi nauczyciele będą pracować z wykorzystaniem treści, które po zmianie współgrają z zaistniałą rzeczywistością. Jeśli chodzi o wynagrodzenie nauczycieli, którzy pracują więcej niż tygodniowy wymiar godzin, będą oni nagradzani za godziny ponadwymiarowe. Jednak według MEN-u po otwarciu placówek, ich zadaniem będzie przede wszystkim opieka nad dziećmi, realizowanie programu nauczania zejdzie na dalszy plan.W razie przypuszczenia objawów covid-19 w przedszkolu u dziecka, nauczyciel będzie zobowiązany do izolacji dziecka i bezzwłocznego wezwania rodziców.
Niedokładne przepisy
Prawnicy nie są jednomyślni. W przypadku kiedy organ nie może zapewnić bezpieczeństwa zgodnie z wytycznymi GIS, może wówczas poprzestać na kształceniu zdalnym. Wówczas jest ono realizowane dalej zgodnie z rozporządzeniem w sprawie szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek oświaty. Takie kształcenie powinno być stosowane w sytuacji, kiedy dziecko nie zostanie przyjęte do placówki, przez brak miejsca albo kiedy rodzice nie podjęli decyzji o wysłaniu go do placówki stacjonarnej. Ministerstwo nie wzięło pod uwagę sytuacji, kiedy rodzice z troski o zdrowie i życie swoich pociech, nie wyślą ich do przedszkola i będą dalej korzystać z możliwości zdalnego kształcenia. Dla wielu rodziców zdrowie i życie dziecka jest ważniejsze, a zagrożeniem koronawirusem w przedszkolu, jest zbyt wysokie.
Brak jasnych wytycznych
Wśród placówek przedszkolnych panuje dezorientacja, dyrektorzy nie wiedzą, czy nauczyciele powinni dalej prowadzić zajęcia online, czy jedynie zająć się dziećmi w placówkach. Dla wielu dzieci może zabraknąć miejsca w przedszkolach, z tego względu dobrą opcją wydaje się kontynuowanie zdalnej nauki. Przedszkola borykają się z wieloma problemami, wiele nauczycieli znajduje się w grupie ryzyka i nie może podjąć pracy. Okrojona kadra oznacza brak możliwości na realizację podstawy programowej. Wytyczne podane przez MEN, MZ oraz GIS są o wiele mniej restrykcyjne, aniżeli te podane przez GIS w sposób oddzielny dla placówek. Według informacji przekazanych przez resort edukacji liczba dzieci w oddziałach powinna być mniejsza, aniżeli przewidują to przepisy, czyli poniżej 25 dzieci. Według GIS grupa powinna liczyć do co najwyżej 12 dzieci (za zgodą organu prowadzącego do 14).W związku z ryzykiem covid-19 w przedszkolu, placówka musi również uwzględnić, że na jedno dziecko ma przypadać 4mkw przestrzeni. Według wytycznych personel pomocniczy oraz kuchenny nie może kontaktować się z dziećmi i nauczycielami, tych obostrzeń w wytycznych resortu zdrowia nie ma.
Na rezygnacji z zajęć online, dzieci jedynie stracą. Zwłaszcza 6 latki, które muszą odbyć roczne przygotowanie przedszkolne, powinny mieć możliwość kształcenia. Niestety otwarcie placówek stacjonarnych może oznaczać koniec z możliwością prowadzenia przez nauczycieli zajęć zdalnych.